Są już bilety. Wiecie, Pan Gar nie jest z gumy, jak chcecie mieć pewność wejścia warto kupić wcześniej :)
Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź 1 2014-05-26 17:40:13 Ostatnio edytowany przez sidney_ (2014-05-26 17:42:11) sidney_ Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zawód: inżynier Zarejestrowany: 2014-05-26 Posty: 12 Temat: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić?Długo zastanawiałam się czy napisać,aczkolwiek sama nie potrafię sobie już radzić. Może zacznę od początku, tak będzie poznałam na drugim roku studiów, ja niedoświadczona-on na każdym kroku mi się bez pamięci. Początkowo byłam przekonana,że jestem największą szczęściarą na świecie, przecież mam takiego faceta,a na dodatek on mnie kocha. Mimo,że mieszkaliśmy 300 km od siebie układało nam się wspaniale, często się widywaliśmy i wydawać by się mogło,iż nic nie popsuje naszego idealnego świata. Jednak pewnego dnia podczas mojej wizyty u niego odkryłam jego korespondencje z byłą dziewczyną(wiem nie powinnam była, ale jak mogłabym była być pewna jego uczucia na odległość,chciałam się przekonać czy moje zaufanie jest słuszne), nie wyglądało to na miłą pogadankę dawnych znajomych,a raczej wyraźną fascynację Kuby jej osobą, nagle mój idealny świat się zawalił, ukochany interesuje się również innymi kobietami!Obiecał,że zerwie z nią kontakt i przekonywał o ogromnej miłości, wybaczyłam mu( przynajmniej tak mi się zdawało) i żyliśmy na nowo w swoim idealnym, mocno przekoloryzowanym jakimś czasie zaproponował mi wspólne zamieszkanie, a od tej chwili mój książę przestał być tak idealny, często się kłóciliśmy, a ja odkryłam jego skłonności to erotycznych pogadanek z byłymi dziewczynami/koleżankami, poszukiwał również dziewczyn w sieci, to co odkryłam na początku było tylko wierzchołkiem góry lodowej,a mój Kuba nie tylko nie przestał tego robić,a dodatkowo odkryłam,że jego praktyki nie dotyczyły wyłącznie mnie ,a również jego byłych partnerek. Kuba okazał się zbokiem kolekcjonującym zdjęcia dziewczyn z internetu-onanizującym się na skype przed byłymi partnerkami, bawiło go nagabywanie dziewczyn i proszenie o ich zdjęcia, nie wiem to był chyba jego sposób rozrywki. Podniecały go kobiety zarówno młode jak i stare-bez znaczenia. Czasami miałam wrażenie,że on nie potrafi pohamować tego popędu i przez moment mu gorsza on uparcie kłamał,że tego nie robi. Rozstaliśmy się,miałam dość jego kłamstw i ciągłego życia w niepewności. Teraz każde z nas ma swoje życie, jednak mam wrażenie,że nadal go kocham, czuję się samotna i bardzo chciałabym ażeby było tak jak kiedyś. Przy jego boku byłam bardzo szczęśliwa ,jednak to co on robi jest chore i nie mogę mu może ja mam dziwne podejście do tej sytuacji? Poradźcie mi jak powinnam się zachować 2 Odpowiedź przez luc 2014-05-26 17:51:56 luc Mistrzyni Gry Nieaktywny Zarejestrowany: 2012-07-05 Posty: 21,121 Odp: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić? sidney_ napisał/a:A może ja mam dziwne podejście do tej sytuacji? Poradźcie mi jak powinnam się zachowaćMasz normalne podejście i co ważniejsze, to jest Twoje podejście. Tobie to nie odpowiada, on ma takie...hm... musisz (i nie powinnaś wbrew sobie) tego akceptować, ani zmieniać swojego podejścia. On też zapewne tego nie zmieni. Najwyżej "zejdzie do podziemia", będzie to robić?Rozstaliście się i dobrze. Chciałabyś żeby było tak jak dawniej? Ale to nie jest możliwe. Już tak jak dawniej nie będzie. Męczyły Cię jego kłamstwa i życie w zapewne Twój pierwszy chłopak (piszesz, że byłaś niedoświadczona). Ale nie ostatni. Daj sobie szansę na poznanie kogoś kto nie będzie oszukiwał. 3 Odpowiedź przez Deathstroke 2014-07-10 13:19:42 Deathstroke Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-10 Posty: 5 Odp: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić?Daj sobie z takim gosciem spokoj ...jesli zapewnial ze nie będzie pisal a robi to nadal , to chyba sprawa jest jasna ...jest dupkiem i tyle 4 Odpowiedź przez MałaIsia 2014-07-14 10:45:21 MałaIsia Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-10 Posty: 12 Odp: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić?Idź dalej przed siebie i nie oglądaj się. Tam nie ma niczego interesującoego. 5 Odpowiedź przez kanouga 2014-07-23 10:29:20 kanouga Słodka Czarodziejka Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-07-22 Posty: 173 Wiek: odpowiedni Odp: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić?Prawie zawsze rozstanie wiąże się z smutkiem i tęsknotą. Musisz po prostu to przeczekać. Z każdego takiego związku i rozstania trzeba też wyciągnąć facet się nie zmeni. My zakochane kobiety łudzimy się, że nasz facet choćby najgorszy drań zmieni się dzięki nam. Nieprawda. Owszem zmieni się ale na krótko. Choć może są faceci, którzy dzięki jakiemuś wydarzeniu w życiu zmienili swoje zachowanie, ale myślę, że gdyby Twoj facet taki był nie okłamywałby Cię się cały czas czy on właśnie nie podrywa jakiejś dziewczyny. To straszna udręka. Uwierz się 6 Odpowiedź przez Amani 2014-07-23 21:13:59 Amani Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zarejestrowany: 2013-07-11 Posty: 134 Wiek: 30 Odp: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić? Nie zmieni się-wiem po własnym doświadczeniu. Jezu.. jakie to wszystko podobne jak jakieś schematy :] Bardzo dobrze, że odeszłaś. Kłamstwo zabija najlepszy związek. Inaczej jesli ktos sie zmieni,ale jesli obiecuje a dalej robi to samo, to nie ma szans.. 3 złote zasady: nie kłam, nie zdradzaj, nie poddawaj się 7 Odpowiedź przez joy9393 2014-10-25 09:52:13 joy9393 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-25 Posty: 1 Odp: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić?Kuba okazał się zbokiem kolekcjonującym zdjęcia dziewczyn z internetu-onanizującym się na skype przed byłymi partnerkami, bawiło go nagabywanie dziewczyn i proszenie o ich zdjęcia, nie wiem to był chyba jego sposób rozrywki. Podniecały go kobiety zarówno młode jak i stare-bez znaczenia. Czasami miałam wrażenie,że on nie potrafi pohamować tego popędu i przez moment mu gorsza on uparcie kłamał,że tego nie robi. 8 Odpowiedź przez Graża1979 2014-10-25 13:51:35 Graża1979 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-25 Posty: 7 Odp: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić?Klasyczny toksyczny związek z ex - olej chłopaka, zwłąszcza ze 300km odleglosci to spora przeszkoda w związku 9 Odpowiedź przez sound10 2014-10-25 21:04:11 sound10 Niewinne początki Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-25 Posty: 1 Odp: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić?Hej wszystkim! Mam problem z pewnym chłopakiem. Nie znam go i raczej nie zanosi się na to, żebym kiedykolwiek go poznała. Kompletnie nie rozumiem jego zachowania... Patrzy się na mnie, ale nie podejdzie. Nie uroiłam sobie tego, bo koleżanki nieraz mi mówiły, że się patrzy na mnie. Tak wiem, pewnie jest nieśmiały. Zaczęło się w tamtym roku, trwało kilka miesięcy, później wakacje, myślałam,że dał sobie spokój. Siedziałam na uczelni, on szedł z jakąś koleżanką i nagle uśmiech od ucha do ucha, jak mnie zobaczył. Nie wiem co zrobić, czy podejść i zapytać o co mu chodzi, czy poprostu poczekać na ruch z jego strony? Pomóżcie, please... 10 Odpowiedź przez Eluna 2014-10-27 03:59:30 Eluna Zaglądam tu coraz częściej Nieaktywny Zarejestrowany: 2014-10-27 Posty: 11 Odp: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić?Raczej nie zapowiadało się, aby facet miał się zmienić, więc wydaje mi się, że postąpiłaś słusznie. 11 Odpowiedź przez bebe78 2014-10-27 16:00:24 bebe78 Dobry Duszek Forum Nieaktywny Zawód: handlowiec Zarejestrowany: 2014-10-27 Posty: 105 Wiek: 36 Odp: dziwne zachowanie chłopaka-jak postąpić? Witam:) James napisał/a:Kuba okazał się zbokiem kolekcjonującym zdjęcia dziewczyn z internetu-onanizującym się na skype przed byłymi partnerkamiTo teraz będzie mógł się zabawiać "bezkarnie" James napisał/a:A może ja mam dziwne podejście do tej sytuacji? Poradźcie mi jak powinnam się zachowaćMasz całkowicie zdrowe podejście. Brawo!! Zapomnij o zboczeńcu.... sama gdzieś zaszalej, oderwij się od myśli o nim (łatwo sie mówi) , zainwestuj w siebie i skup sie tylko na sobie. hehehe...przepraszam, że się śmieję ale wysłałabym mu pocztą wizytówkę do jakiegoś seksuologa - bo zdrowy to On nie jest. "Piękne słowa nie zawsze są prawdziwe, a prawdziwe nie zawsze piękne" Strony 1 Zaloguj się lub zarejestruj by napisać odpowiedź

Nie zespół robi koncert, lecz publiczność - tym mottem grupa opisuje swoją wizję występów na żywo. W 2021r zespół został laureatem poznańskiego przeglądu Gramy U Siebie. Do tej pory zespół wydał we własnym zakresie EP "Fararaj", oraz opublikował w kanałach streamingowych zapis koncertu "W koncertowym studio Radia Afera

Ocena wątku: 0 Głosów - 0 Średnio 1 2 3 4 5 W3exe Tabori Tuning ! Pojazd: crs, gs550e Liczba postów: 786 Reputacja: 22 Niesamowita sprawa ze skrzynia ale jaja takich to jeszcze nie widziałem. jadę sobie kiedyś i była taka lekka górka to na 4 szedł. I nagle dostał takiego mula ze koniec świata. Przełożyłem na 3 dalej spadają obroty ( jedzie jakby w 3 osoby pod niezła górkę) potem wyjechałem na prosta i to samo. nie chce jechać na 2 3 i 4. na 1 ciągnie bardzo ładnie. Włączyłem luz wkręca się bardzo ładnie. i co to jest? o_O czy to wina skrzyni ze dostaje tak okrutnego mula? poprostu niedoopisania mul jak cholera zeby na 2 po prostej nie chcial jechac tylko ze mna? dodam ze po chwili przeszło i jechał już normalnie. następnego dnia zrobiło się tak samo i ledwo dojechałem do odmu a niedawno chwaliłem się bandiemu ze sim chodzi jak zegarek gg: 47665085 (Ten post był ostatnio modyfikowany: 20:01 przez W3exe.) 20:00 DUDEX ..::ELEKTRONIKA::.. Pojazd: s51/1,golf 4 Dołączył: 31-03-2009 Liczba postów: 1,517 Reputacja: 105 RE: Niesamowita sprawa ze skrzynia być może tłok ci puchnie lub zacierają się tuleje mosiężne w koszu sprzęgłowym 20:21 W3exe Tabori Tuning ! Pojazd: crs, gs550e Dołączył: 22-03-2009 Liczba postów: 786 Reputacja: 22 20:31 K0rzeŃ Habicht Pojazd: Simson s51 Dołączył: 29-04-2009 Liczba postów: 501 Reputacja: 6 RE: Niesamowita sprawa ze skrzynia Moim zdaniem to na pewno coś z zestawem cylinder-tłok się niedobrego dzieje ... BikePics Polska Jazda 20:42 akusioll Doktor Hous'e ^^ Pojazd: Tico/C-max Dołączył: 10-09-2009 Liczba postów: 677 Reputacja: 25 RE: Niesamowita sprawa ze skrzynia Albo rozsypalo ci sie lozysko na korbowodzie, u mnie byly idento objawy Pomogłem, + do reputacji GAZ JEST DO ZAPALNICZEK 21:26 adasiek185 JEEECHAAAAC :D Pojazd: s70, A3 8L TDI Dołączył: 21-02-2011 Liczba postów: 2,511 Reputacja: 176 RE: Niesamowita sprawa ze skrzynia a ja proponuje nie gdybac tylko rozebrac serducho i wszystko bedzie jasne jak sloneczko Uzyskałeś ode mnie pomoc? Kliknij plusa, to nie boli DDR power ;D Moja suka ;* "Boże, chroń nas przed diabłami w niebieskich mundurach, czającymi sie za rogiem" 19:27 W3exe Tabori Tuning ! Pojazd: crs, gs550e Dołączył: 22-03-2009 Liczba postów: 786 Reputacja: 22 19:40 adasiek185 JEEECHAAAAC :D Pojazd: s70, A3 8L TDI Dołączył: 21-02-2011 Liczba postów: 2,511 Reputacja: 176 RE: Niesamowita sprawa ze skrzynia a skad to wiesz ze nie byl? trzeba rozebrac. nie ma ze boli. ja tez rozdziewiczalem silniki Uzyskałeś ode mnie pomoc? Kliknij plusa, to nie boli DDR power ;D Moja suka ;* "Boże, chroń nas przed diabłami w niebieskich mundurach, czającymi sie za rogiem" 19:47 W3exe Tabori Tuning ! Pojazd: crs, gs550e Dołączył: 22-03-2009 Liczba postów: 786 Reputacja: 22 20:26 adasiek185 JEEECHAAAAC :D Pojazd: s70, A3 8L TDI Dołączył: 21-02-2011 Liczba postów: 2,511 Reputacja: 176 RE: Niesamowita sprawa ze skrzynia na pewno bylo grzebane. jak jest dobry srubokret to sladow nie bedzie Uzyskałeś ode mnie pomoc? Kliknij plusa, to nie boli DDR power ;D Moja suka ;* "Boże, chroń nas przed diabłami w niebieskich mundurach, czającymi sie za rogiem" 20:40 Podobne wątki Wątek: Autor Odpowiedzi: Wyświetleń: Ostatni post Skrzynia DUO4/1 zgubiła biegi varico 0 621 13:06 Ostatni post: varico Skrzynia biegow hubertsedes 4 939 13:12 Ostatni post: hubertsedes Skrzynia mateusz2f 28 2,886 14:00 Ostatni post: bomBer Skrzynia biegow Marcino250 6 1,307 08:44 Ostatni post: bomBer Problem skrzynia 4B Diablo 16 2,515 20:36 Ostatni post: Diablo Użytkownicy przeglądający ten wątek: 1 gości Słuchajcie, słuchajcie niesamowita sprawa 22 WRZEŚNIA PRZY SANKTUARIUM JANA PAWŁA II BĘDZIE KONCERT ZESPOŁU NIEMAGOTU. I my czyli WSZYSCY CHĘTNI OBOZOWICZE KTÓRZY PRZYJADĄ NA NASZE POOBOZOWE Spis treści Obcy: 1 Samotnik: 1 Niesamowita opowieśćPrzed drogą daleką(Urywki z pamiętnika W. Lasoty) Maj 1905 1Nastają dla mnie dnie szczęśliwe, pogodne. Jakiś dobry duch zawitał w moje progi i łaska spłynęła w domowe zacisze. Południa mam teraz ciepłe, słońcem nagrzane, wieczory łagodne, kojące. Praca dnia przynosi mi plon hojny; czuję szacunek ludzi, miłość uwielbianej żony. Jestem młody, zdrów i silny. Ramiona moje prężą się męską energią czynu, mózg mój gibki i sprawny rozwiązuje łatwo stawiane sobie zadania. Krokiem elastycznym przemierzam ulice, lekki, młodzieńczo swobodny sycę oko barwną zmiennością rzeczy. Piękny, ciekawy jest świat!… 2Szczęśliwie rozpocząłem trzydziesty rok życia. Zapowiada się pomyślnie, wśród wróżb dobrych na przyszłość. Dochodzę do długo upragnionych spełnień, stoję w świecie stopą pewną, spokojnie spoglądam w rozwierające się przede mną dalekie perspektywy. Jestem na drodze do zakreślonych mi przez los mój i zdolności szczytów, czuję, jak wzmożona pracą lat jaźń, pojąwszy cel sobie właściwy, zdąża ku niemu rytmem niezachwianym, zdobywczo. 3Przyjaciół szanowne głowy chylą się ku mnie gestem życzliwym, zgodne w uznaniu, serdeczne uściski rąk ludzi obcych umacniają mnie w przekonaniu, że życia nie teram[1], żem tu potrzebny i ważny. 4Błogosławię ci, życie… 5Zdaje się, zachodzą we mnie od niedawna, może nawet w tych ostatnich czasach, znaczne zmiany w stosunku do życia i jego przejawów. Zaczynam je pojmować bardziej po ziemsku — więc serdeczniej, goręcej. Zbliżyłem się jakoś do świata, do ludzi i słyszę teraz wyraźniej gorące ich tętno. Życie poczyna mieć dla mnie urok całkiem nowy, dotąd niespodziewany; jakby zdwoiła się dla mnie jego przedziwna uroda. 6I szczególne! Właśnie jego zmysłowość i żywiołowa jurność hipnotyzują mnie teraz nieprzeparcie. Czyżby odwet za bardziej duchowy tryb lat poprzednich?… 7Staję się z dniem każdym zapamiętalszym wielbicielem kształtów i form, żywiołowej bujności życiowych procesów, cielesnej strony rozwoju. Ja, niegdyś zwolennik eterycznych abstrakcji, twórca fikcji rozwiewnych za najlżejszym tchnieniem, dziś kocham się w plastyce, w concretum, nurzam z rozkoszą chorobliwą nawet w małostkach dnia. Jest w tym utajony jakiś, głęboki jak morze liryzm, rzewne ukochanie czegoś, co miłe i wrogie zarazem, czarowne i groźne, poważne i naiwne czasem jak dziecko. Jestem dziś dziwnie wyrozumiały i miękki. Patrzę, uśmiecham się pobłażliwie, jak starzec na swawolące wnuczę, i nagle ni stąd, ni zowąd łzę czuję w oku… Zima r. 1905 8Ogarnia mnie coraz przemożniej jakaś niepojęta żądza zabaw, nienasycone pragnienie rozrywek. Chwili nie mogę usiedzieć spokojnie w domu. Zarzuciłem wszystkie niemal swe prace i bawię się, szaleję. 9Wciągnąłem w ten dziki wir i Martę. Zrazu opierała się łagodnie, lecz z czasem uległa, jak w ogóle zawsze w stosunku do mnie. Chwilami mam wrażenie, że patrzy na mnie z wylękiem[2] jak na obłąkańca, lecz że ciągle śmieję się z tych jej bezwiednych obaw, uspokojona pozwala się unosić rozkosznemu prądowi. 10W kołach znajomych zdobyłem już podobno przydomek „pasjonowanego życiowca” i jako taki nie omieszkuję zjawiać się na każdym wieczorku, wencie[3], reducie[4], stawać do zawodów sportowych, zabierać głos na burzliwych zgromadzeniach. Zwróciłem nawet swym trybem życia uwagę prasy, która, o ile przedtem, gdy pracowałem istotnie twórczo i poważnie, usiłowała ignorować mnie stereotypowo „zabójczym” milczeniem, teraz ze wszech stron rzuciła się na mnie zajadle jak na apokaliptyczną bestię. Sypią się pod moim adresem morały o marnowaniu talentu, o warcholstwie życiowym, o manii orgiastycznej itp. Nie zważam na nic i od rana do późnej nocy, a czasem do drugiego rana, szumię jak młokos po linii skrajnej zewnętrzności. 11I w życiu erotycznym przekraczam teraz coraz wyraźniej dawniejszą miarę. Co gorsza, czuję, że jestem wprost anormalny. Sądzę, że po części przyczynia się do tego nerwowy sposób życia, jaki teraz prowadzę. Obudzają się we mnie jakieś pierwotne instynkta i chorobliwa pobudliwość zmysłów. 12Żal mi tylko Marty. Wprawdzie jej podatny jak wosk charakter przystosował się niebawem, i to nie bez uczucia wzajemnej rozkoszy, do zmienionych warunków, lecz mimo wszystko ona mi teraz nie wystarcza. Dla mnie jest to chwilami okropne, lecz nie mogę się opanować. Pijany jestem. Na szczęście ona o niczym nie wie; nawet nie przeczuwa. Nie przeniosłaby[5] tego. Owszem, jest teraz dla mnie podwójnie dobra i wyrozumiała. A jednak… a jednak nie czuję się szczęśliwy. 13SamotnikWłaściwie nie brak mi niczego, a przecież… jakoś mi dziwnie. Miewam chwile bezdennych prostracji[6] duchowych lub też niepokojów, tak dusznych, że zrywam się w nocy i cichaczem wypadłszy z domu, topię ciemny strach w lubieżnych rozrywkach. Coś mnie dusi, dławi. Czasami boję się własnego cienia i nie śmiem pozostać sam przez parę minut. 14Muszę być ustawicznie wśród ludzi, widzieć ludzkie twarze, słyszeć ludzki głos, czuć obecność istot żyjących. Zresztą czuję się coraz częściej okropnie samotny, beznadziejnie izolowany. Niejednokrotnie w czasie najhuczniejszej zabawy, gdy twarz Marty, zaróżowiona od wzruszenia, tchnie tym niewysłowionym blaskiem, który w niej zawsze tak podziwiam, nagle ci piękni, wyfraczeni mężczyźni, wytwornie, do omdlenia czarujące kobiety — wszystko to odsuwa mi się gdzieś w głąb, w daleką, bez kresów perspektywę i zostaję sam wśród jasnej, nużącej zgiełkiem świateł sali, sam, absolutnie sam… Luty 1906 15Oni wszyscy pozostają w nieświadomym porozumieniu co do mojej osoby. Wytworzyła się niemal entente cordiale[7] co do postawy, jaką należy przybrać wobec mnie. 16Stało się to nie wiadomo jak, ukradkiem prawie, ale niewątpliwie. Oni sami nie zdają sobie z tego sprawy, co właściwie zaszło, i gdybym ich o to zagadnął, z pewnością każdy odpowiedziałby zdumieniem. A przecież zachowują się teraz względem mnie całkiem inaczej niż przedtem. To nie przywidzenie — stanowczo nie! Coś w tym jest. Nie chodzi tu o lekceważenie lub pogardę. Przeciwnie. Ludzie są dla mnie uprzejmi jak dawniej, nawet powiedziałbym czołobitni, lecz… i tu widzę tajemniczą a zgodną u wszystkich zmianę — szacunek ich dla mnie nabrał cech jakby pewnej bojaźni, jakby żywiołowej trwogi. Lecz nie jest to bojaźń czci, ale coś całkiem innego… 17Co właściwie w tym tkwi, odgadnąć nie umiem. 18Mam tylko wrażenia i odczucia. ObcyLudzie zachowują się wobec mnie z trwożną rezerwą. Gdy staram się zbliżyć, instynktownie uchylają się, lubo[8] wśród oznak szacunku. Wiem z całą pewnością, że źródłem tego nie jest poczucie niższości, chęć ukorzenia się — nie, wszystko, tylko nie to. Oni raczej traktują mnie jako coś heterogenicznego[9], niewspółmiernego z nimi, przed czym zdrowy instynkt ostrzega i każe się mieć na baczności. Czasami muszę się uważać wśród nich za ciało obce. 19Sytuacja moja jest tym nieznośniejsza, że właśnie teraz najbardziej potrzebuję towarzystwa ludzkiego. Tymczasem gdziekolwiek się pojawię, od razu staję się im ciężarem. Maskują się naturalnie, pokrywając przykre uczucie, jakie wszędzie wywołuję, grymasem grzeczności, lecz ja to dobrze widzę i odczuwam i nie dam się zmylić. Najwidoczniej krępuje ich moja obecność… 20Tym to dziwniejsze, że miewam zwykle szalony humor i staram się ubawić ich wszelkimi sposobami. I chwilami udaje mi się wybornie; zapominają jakby o czymś i serdeczna ochota ciepłym nurtem przepływa im po duszy. Lecz wystarczy jakiś drobny szczegół, jakieś słówko poważniejsze, rzucone w przelocie, a wszystko wraca do dawnego stanu i znów robi się wkoło mnie przerażająca pustka… 20 lutego 1906 r. 21Zachodzą mi drogę jacyś ludzie nieznani i przemawiają słowami zagadek… Pojawiają się znaki, skinienia dziwne i odegrawszy przede mną ciemne swe role, zapadają gdzieś w dal. Przytrafiają się zdarzenia szczególne, zajścia dwuznaczne i przewinąwszy się przed mym wylękłym okiem, rozpływają w przestrzeni… 22Coś się wkoło mnie dzieje! Na coś się w pobliżu zanosi… 23Przed paru dniami byłem z żoną na maskaradzie. Marta w swym przebraniu cygańskim budziła powszechne zajęcie. Tłumy masek krążyły koło niej bez przerwy. Bawiłem się jak nigdy. Miałem strój rybacki z przewieszonym przez ramię zielonym niewodem[10]. Bezpieczny pod maską, pewny swego incognito, drwiłem niemiłosiernie, wywołując na sali wybuchy śmiechu. Nikt nie domyślał się, że złośliwie baraszkujący, pełen szalonej werwy rybitwa[11] i ciemnowłosa Cyganka — to małżeństwo. 24Mimo to wśród najhuczniejszej wesołości, gdy rozbawiony tłum wyrywał nas sobie formalnie z objęć, miałem dziwnie przykre spotkanie. W pewnej chwili przystąpiło do mnie jakieś wysokie, chude domino i półżartem rzuciło mi, przechodząc, uwagę: 25— Wesoły rybaku, miotasz się jak opętaniec i wywijasz siecią tak skwapliwie, jak gdybyś chciał nas wszystkich w nią złowić. Lecz niewód twój pusty, zdobycz wymyka ci się z rąk, a śmiech, który tak chciwie zdobywasz, dźwięczy nieszczerze. Czuć cię wodą. Zbyt przesiąkłeś chłodem topieli i teraz przemocą chcesz się tu rozgrzać. Robisz wrażenie cienia, który zapragnął zostać przedmiotem. 26Rzuciłem się ku impertynentowi[12], aby dać mu porządną odprawę, lecz ten wmieszał się natychmiast w tłum bezpowrotnie. 27Doznałem nader przykrego wrażenia. Ciemne słowa nieznajomego dotknęły mnie głęboko, kojarząc się bezwiednie z nastrojem dni ostatnich. Dopiero dzielna pomoc Marty zatarła następstwa niemiłego epizodu i noc upłynęła nam już do końca pogodnie. 1 marca 1906 28Od tygodnia mam noc w noc ciągle ten sam szary sen. Uporczywie powtarza się jakiś obraz beznadziejny suchą monotonią. 29Śni się jakaś stroma, zapadła sień z jednym do połowy stłuczonym oknem na podwórze. Z sieni pnie się w górę klatka schodowa, kręta tysiącem przegubów, nużąco długa. Stoję na pierwszych stopniach i wchodzę powoli na piętra. Nogi wloką się leniwo, drewniane, stukają ciężko po dębowych deskach, budząc głuche echa pustej przestrzeni. Stopnie są brudne, opylone grubą warstwą szarego kurzu, który pod uderzeniem obuwia wzbija się śniadą chmurą i dusi. W powietrzu czuć oschłość, język przywiera do podniebienia. A schody wiją się bez końca ku niewidomym[13] piętrom, ciągną się nieubłaganie wzwyż nudnym następstwem rzeczy powszednich. Gdy chcę przystanąć na chwilę i rzucam okiem poza siebie, popielate morze stopni pręży się ku mnie wężowymi skręty[14], że z trwogą odwracam się od szarej otchłani i wdzieram dalej, wyżej, wytężam resztki sił, napinam zwiotczałe nerwy. Pot perlisty występuje mi na czoło chłodne jak żelazo, ręce drgają jak szalone, a tępy wzrok, wlepiony w opętaną drabinę, snuje się gnuśnie po pajęczych wiszarach… 30Tak idę godzinami, bez przerwy, noc całą, a gdy już świt osrebrzy mą sypialnię, budzę się z potępieńczym znużeniem jak pielgrzym znużony. Szary, szary sen… 6 marca 31Ciągle jeszcze dławi mnie po nocach ta sama zmora. Już drugi tydzień wędruję we śnie po plugawych schodach i połykam kurz zbutwiałych stopni. Lecz są i pewne zmiany. Sen zdaje się rozwijać nowe motywy i dążyć ku jakiemuś rozwiązaniu… 32Nie jestem już sam w pylnej klatce: mam towarzysza. Spotykam go od minionej soboty zawsze mniej więcej w środku drogi ku górze. Wygląda na stróża tego dziwnego domostwa, bo w ręku pobrzękuje pękiem starych zardzewiałych kluczy. Schodzi skądś z górnych pięter, a stąpa tak cicho, że kroków nie słychać: idzie po schodach jak cień. 33Szczególny człowiek. Nigdy na mnie nie popatrzy, jakby się bał mego spojrzenia, lecz ustępuje mi trwożliwie z drogi, przesuwając swą wydłużoną postać tuż przy ścianie. Usiłowałem parę razy zajrzeć mu w twarz, lecz szeroki pilśniowy kapelusz nasunięty głęboko na czoło udaremnia moje wysiłki. 34Minąwszy mnie, zstępuje niżej w dół i znika nagle jak widmo, gdy ja zajadle, bez tchu wdzieram się na nową, coraz wyższą kondygnację… 35Dopiero wczoraj dotarłem nareszcie do końca obłąkanej klatki i stanąłem na czworokątnej platformie przed jakimiś drzwiami okutymi w żelazne sztaby. Tu był kres. 36Oparłem się wyczerpany o spróchniałą balustradę ostatnich schodów naprzeciw wierzei[15] i wlepiłem wzrok w żelazne przecznice… Gdyby tak drzwi otworzyć i zajrzeć do wnętrza? 37Uderzyłem ze wszystkich sił w żelazną zaporę, lecz okrwawiłem tylko ręce, które od bólu skurczyły się nerwowo i opadły bezradne. 38Niezrażony, oparłem się całym ciałem o skrzydła, usiłując wyważyć je z zawiasów, i szamotałem się z upartymi antabami[16] w nadziei, że uda mi się je wyrwać z nitów. Lecz wściekłe spoiwa trzymały z nieubłaganą wytrwałością i nie poddawały się. 39Gdy zniechęcony niemal już słaniałem się na kolanach, uczułem, jak ktoś mi wsuwa w rękę jakieś ostre, stalowe narzędzie. Chwyciłem uradowany, zrozumiawszy, że chce mi ułatwić zadanie, i wdzięczny zwróciłem się ku niespodziewanemu pomocnikowi. Lecz w tymże momencie odskoczyłem dziko w kąt między ścianą a balaskami[17]. Człowiekiem, który chciał mi się przysłużyć, był „stróż” spotykany po drodze na schodach. Kapelusz nie ocieniał mu teraz twarzy — cha, cha! — on jej nigdy nie mógł zakrywać, bo w miejscu twarzy czerniały tam tylko dwie puste jamy!… 10 marca 40Zdaje mi się — prześniłem mój sen do końca. Obraz, który ujrzałem nocy dzisiejszej, nosi na sobie wszelkie cechy epilogu. Jeżeli się sprawdzi jutro, rozumni obserwatorowie życia, którzy ze zdumieniem śledzą me wyuzdanie, może wreszcie pojmą je i przestając uważać mnie za wariata, skłonią w zadumie głowy: 41— Tak być musiało. 42Piszę te słowa spokojnie: tak spokojnie, że chwilami sam sobie się dziwię. Wszakże to jutro! 43Godziny upływają mi zwykłym trybem, wydzwaniane miarowo przez stare zegary, zajęcia dnia powtarzają się z obojętną regularnością rzeczy zwyczajnych. 44Na zewnątrz nie dzieje się nic. Wszystko po dawnemu, nigdzie podejrzanej rysy, niepokojącej zmiany. Takie to jakieś dziwne, tak okropnie dziwne! Wszakżeż jutro! 45Chociaż… może się mylę, biorąc poważnie wytwory schorzałego mózgu, może ja się mylę… Zresztą wszystko mi jedno; jestem tak apatyczny, tak poddańczo zrezygnowany… 46Właściwie nie wiem, po co to piszę. Wartość tych kilku kartek zawisła od jutra; jeśli ono odpowie snowi, pamiętnik będzie stanowił ciekawy dokument… 47Jestem niby spokojny, a cały drżę jak w febrze i nie mogę w skupieniu skreślić paru linii. A spieszyć się muszę bardzo, bo czasu mam dzisiaj mało i chciałbym jeszcze odwiedzić wszystkich mych przyjaciół… 48Chodzi tedy o epilog dzisiejszej nocy, o zakończenie snu, który dręczy mnie od kilku tygodni. Prawdziwie stylowy finał!… 49W jakiejś porze nocy ujrzałem się znów przed okutymi drzwiami. Stały nieubłaganie zawarte jak ostatniego razu. Lecz po dokładniejszym zbadaniu jednego z żelaznych skrzydeł dostrzegłem w nim wycięty prostokątny otwór. Prawdopodobnie wykroiłem go sam za pomocą pilnika ubiegłej nocy, chociaż nie mogłem przypomnieć sobie odnośnego obrazu we śnie. Możliwe też, że był urzeczywistnioną proleptycznie[18] konsekwencją widzenia z przedwczoraj. 50Zajrzałem przez otwór… 51Za drzwiami był pokój. 52Wyglądał na pracownię zamożnego człowieka, urządzoną ze smakiem i wykwintną prostotą. 53W kącie stała oszklona szafka z orzecha na książki, na środku biurko, obok mały stolik z krzesłami, obciągniętymi ciemnozieloną skórą. Na ścianach parę obrazów, których treści nie pamiętam. 54Za biurkiem, w szerokim fotelu z poręczami, siedział obrócony do mnie plecami jakiś mężczyzna i coś pisał. Od czasu do czasu odkładał pióro, aby zaciągnąć się cygarem, które dymiło obok w popielnicy, po czym zabierał się gorliwie do dalszej pracy. — A była dziwna. 55Nieznajomy widocznie nie pisał nic ciągłego, bo co parę chwil odkładał na bok zapisywaną krótko kartkę, aby zastąpić ją drugą. Miałem wrażenie, że zajęty jest adresowaniem. Starałem się uchwycić rysy jego twarzy, lecz nie udało mi się: siedział wciąż plecami ku otworowi i nie obejrzał się ani razu. 56Tymczasem obok na biurku piętrzył się coraz wyżej stos kart. Były zgięte w połowie, ze sztywnego lśniącego kartonu i każda na grzbiecie, ze strony zewnętrznej, miała świeżo napisane atramentem cztery wyrazy. Były to oczywiście adresy różnych osób. 57Stąd wnosiłem, że wewnątrz kartony muszą zawierać jakąś treść drukowaną, i to jednakową dla wszystkich: może zaproszenia na jakąś rodzinną uroczystość?… 58Nagle przerwał pisanie, potarł ręką czoło i jakby przypominając coś sobie, nacisnął guzik dzwonka. 59Wszedł służący. Pan, nie opuszczając fotelu, wydał jakiś rozkaz poparty gestem, po czym ukrywszy twarz w dłonie, oparł się łokciami o biurko i zamyślił… 60Wtem otworzyły się drzwi naprzeciw i weszło kilku ludzi z jakimś podłużnym, walcowatym pakietem; za nimi wniosło do pokoju dwóch wyrostków trzy podwójne drabiny. 61Pan domu nie podniósł czoła, lecz z głową pochyloną siedział nieruchomo w poprzedniej pozycji. 62Wtedy ludzie poczęli rozwijać swe rulony, z których obsunęły się na posadzkę szerokie, morowo lśniące płaty czarnej kitajki[19]. Jeden z wyrostków poprzystawiał do ścian gabinetu drabiny, po czym skinąwszy na towarzysza, wyśliznął się cicho z pokoju. Pozostali podzielili się na dwie partie; jedni wstąpili na szczeble, unosząc ze sobą w górę krucze opony[20], drudzy, pozostali u dołu, odmotywali zwoje, przekrawując materię nożycami, gdy w odpowiedniej długości pokryła ścianę. 63Z kolei nastąpiło przybijanie kirów[21]. Słyszałem wyraźnie suchy stukot młotków, uderzających o mur, w uszach zgrzytał mi jęk gwoździ, które natrafiały na twardą przeszkodę… 64Praca szła w szalonym tempie; po kilku chwilach zewsząd zwisały okropne makaty, przesłaniając wszystko jednolitą, połyskującą metalicznie czernią. 65Skończywszy pracę, robotnicy odeszli. Nieznajomy wciąż siedział nieruchomo za biurkiem, nie podnosząc twarzy. Zdawał się nie dostrzegać zmiany, jakiej uległo otoczenie. 66Wtem znów otworzyły się drzwi naprzeciw i do pokoju wniosło paru chłopaków kilkanaście wazonów z kwiatami, doniczki ze świeżymi pękami tuberoz, lewkonii, mirtów, stosy wieńców z białymi szarfami. Złożywszy je pod oknem, zniknęli z powrotem. 67Po chwili u wejścia ukazał się służący i otworzył szeroko skrzydła drzwi, czyniąc gest zapraszający do wnętrza. Wtedy dopiero pan domu podniósł się na przyjęcie gości. Oparłszy się lewą ręką o brzeg stołu, drugą wyciągnął ruchem wytwornym na powitanie. 68Niedługo czekał. Niebawem w drzwiach zaczerniało parę postaci męskich w stroju wieczorowym. Szybko przeszedłszy chodnik, rozesłany od wejścia do biurka, ściskali w milczeniu dłoń gospodarza. Twarze poważne, surowe, skupione. Poznałem ich: byli to moi najbliżsi znajomi. Potem przyszli inni. Żaden nie był mi obcy: sami towarzysze pracy, koledzy, gdzieniegdzie ludzie przygodnie poznani. Poprzez zwarty tłum ubrań wieczorowych dojrzałem tu i ówdzie kilka kobiet z towarzystwa, do którego należałem. 69Goście po przywitaniu się z panem domu usunęli się w głąb pokoju, zapełniając go powoli ciemnym zastępem. Nie było słychać żadnych rozmów, żadnych szeptów: panowało głuche milczenie, nieprzerywane nawet słowami przywitania; podawano sobie tylko ręce bez słów, jakby w niemym porozumieniu… 70Nagle tłum rozsunął się wśród oznak szacunku i tworząc szpaler, przepuścił środkiem jakąś kobietę, ubraną w ciężką żałobę. Spod zapuszczonego kwefu wymykały się połyskujące ciepło na skrętach ciemnopłowe pukle włosów; smukła i gibka jak trzcina, szła krokiem pełnym utajonej dystynkcji[22], której nawet ból i żałoba chwili nie zdołały zatrzeć. 71Ujrzawszy wchodzącą, nieznajomy mężczyzna postąpił ku niej i wyciągnął ramiona. Obsunęła się w nie bez słowa i na długą chwilę spoczęła w cichym objęciu. Po czasie on dźwignął wiotką jej kibić i oparłszy na swoim ramieniu, odsunął sprzed oczu jej welon… Kobietą była moja żona… 72Długo, długo wpatrywał się w jej twarz, w jej prześliczne oczy i chłonął słodycz jej spojrzenia. Potem powoli, nie spuszczając z niej wzroku, sięgnął wstecz ręką ku biurku i wziąwszy ze stosu leżących tam kart jedną, otworzył ją i podał Marcie do przeczytania… 73Była to klepsydra pogrzebowa. Rzucała się w oczy data: 11 marca 1906, a nad nią nazwisko zmarłego: Atosal. — Dziwne nazwisko!… 74Nagle przyszło mi na myśl, że należy je odczytać na wspak. Zacząłem… W miarę jak porządkowałem wstecznie litery, nieznajomy powoli obrócił się ku mnie twarzą i… wśród okrzyku grozy obudziłem się. 75Dopisek wydawcy pamiętnika: 76W. Lasota zmarł dnia 11 marca 1906 roku śmiercią nagłą, trafiony w głowę przez spadającą z rusztowania cegłę.
找到 Niesamowita Sprawa – Druga piosenka o końcu świata 歌词并搜索 Niesamowita Sprawa。 在线收听并获得新推荐。由 Last.fm 独家奉献

Szukacie komiksu na wakacje dla swojej pociechy? Czegoś luźnego, zabawnego i kolorowego, w sam raz na popołudniowy relaks na plaży? Jeśli tak, to chyba mam pewną propozycję – przed Wami InwestyGatory. InwestyGatory to komiks o dwóch aligatorach detektywach – Mango i Braszu należących do specjalnej szpiegowskiej organizacji o nazwie Tym razem dwóch gadzich speców od zagadek ma za zadanie odnaleźć zaginionego piekarza, Gustawa Wąsiora. Śledztwo przerywa im jednak inna nagła sprawa – na pobliskiej konferencji naukowej doszło do eksplozji i kradzieży jednego z wynalazków. Sprawy wydają się ze sobą raczej niepowiązane, aczkolwiek przez ich bliskie umiejscowienie szefostwo ma pewne wątpliwości. Czy parze aligatorów uda się rozwiązać oba te śledztwa naraz? Zobacz również: Sandman, tom 5: Zabawa w ciebie – recenzja komiksu Fabuła komiksu jest z deka zagmatwana i miejscami dosyć absurdalna, ale w tym właśnie kryje się jej urok. Nie spoilerując zbyt wiele, zdradzę tylko, iż mamy kilka niezapowiedzianych zwrotów akcji i rozkosznie głupiutkich rozwiązań, dzięki którym trudniej się domyślić, co nas czeka na następnych stronach. I choć osobiście odrobinę bym ten komiks skróciła, trzeba przyznać, iż wszystko, co było do wykorzystania, zostało wykorzystane. Co więcej, udało się to nawet skleić w na swój sposób sensowną całość – no, może poza paroma mocno naciąganymi drobiazgami. Należy jednak pamiętać, że InwestyGatory to komedia pełną gębą – to nie fabuła, przynajmniej według mnie, stanowi ich trzon, a element komediowy. Zasadniczą część stanowią tutaj serie żartów, dosyć umiejętnie posklejane tak, aby dokądś rzeczywiście prowadziły. A skoro tak, to na jaki typ humoru możemy tutaj liczyć? Z całą pewnością nie inteligencki, to mogę Wam zagwarantować. W końcu to komiks dla dzieci, prawda? W związku z tym dowcipy również są raczej dla dzieci. Mamy tutaj między innymi humor kibelkowy, jak to sobie dumnie nazwano na okładce, czyli stare, dobre żarty o kupie. Prócz tego gagi, gry słowne, absurdalne pomysły i najzwyklejszą w świecie głupkowatość bohaterów. Slapsticku raczej niewiele, acz wiadomo, co za dużo, to niezdrowo. I bez niego żartów jest tu więcej niż czegokolwiek innego. Zobacz również: Czarodzieje i ich dzieje, tom 1 – recenzja komiksu. Mickey i spółka w świecie fantasy Całkiem sporo w InwestyGatorach jest także easter eggów, po części specjalnie dopasowanych przez wydawnictwo Jaguar do polskiego odbiorcy. Tu gdzieś przemycono nazwę wydawcy, gdzie indziej znane cytaty czy piosenki. Może nie jest to szczególnie oryginalne zagranie, aczkolwiek jakoś tak mnie ono rozczuliło. Nie wiem, mnie się spodobało. Miałam czego wypatrywać. Czas najwyższy jednak przejść do bohaterów, bo mamy już jakąś połowę recenzji, a o Mango i Braszu wciąż nic nie wiadomo. Aczkolwiek po tym akapicie wiele się w tej kwestii chyba nie zmieni – po pierwszym tomie generalnie niewiele mogę o nich powiedzieć. Bez wątpienia obaj są aligatorami. Co więcej – obaj to detektywi. Niesamowita sprawa, dziwne, nie? Ale tak na poważnie, to o ich charakterach nie wiadomo praktycznie nic. Mango jest skrajnym głuptasem, Brasz trochę mniej. I to by chyba było na tyle. Analogicznie wygląda zresztą sytuacja ze zdecydowaną większością postaci – ich główna, a najczęściej też jedyna cecha charakteru to comic relief. Wiadomo, komedia komedią, acz mam nadzieję, że w dalszych tomach przynajmniej główna dwójka nabierze odrobinę więcej barw. Zobacz również: Kaczogród, tom 16 – recenzja komiksu. Początki Barksa w świecie Kaczogrodu Inną rzeczą, która wypada w InwestyGatorach różnie, jest używany w nich język. Tłumacze mieli tu naprawdę trudny orzech do zgryzienia – przełożenie tylu zabaw słownych z angielskiego na polski to musiała być droga przez mękę. Nie wszystkie zresztą w ogóle da się przetłumaczyć, co widać już po samym tytule. Nic dziwnego więc, iż niektóre takie żarty wyszły w polskiej wersji dość niezgrabnie – nie będę się o to mocno czepiać, tego się po prostu nie dało zrobić lepiej. Zwrócę natomiast uwagę na nieco inny aspekt, a mianowicie dosyć skomplikowane słowa. Grupą docelową komiksu są dzieci od dziewiątego do dwunastego roku życia. Tymczasem w historii padają wyrazy, których ja w tym wieku na pewno nie znałam. Ba, nawet w swoim obecnym musiałam googlować przy czytaniu, jak wygląda tweed. Powątpiewam, by przeciętny dziewięciolatek posiadał taką wiedzę. Dobrze byłoby więc trochę uprościć język tu i ówdzie, a zbyt wyfiokowane określenia omijać, jeśli nie są konieczne. Na koniec poświęćmy jeszcze pół minutki na styl rysunku Johna Patricka Greena. InwestyGatory narysowano prostą, schludną i czytelną kreską (i to na tyle prostą, że na końcu dostaliśmy nawet poradnik, jak samemu narysować głównych bohaterów. Bardzo fajny dodatek swoją drogą). Wartością artystyczną może i nie powalają, ale są naprawdę przyjemne dla oka. Niezłą robotę robią też wykorzystane przez Aarona Polka kolory – są żywe i radosne, jak na treści dla najmłodszych przystało. Pod względem wizualnym nie mam chyba nic do zarzucenia. Zobacz również: Czarodziejki tom 4 – recenzja komiksu Podsumowując, InwestyGatory to przyjemna poczytajka, która z pewnością spodoba się niejednemu młodszemu czytelnikowi. Mnóstwo tu pociesznego, głupkowatego humoru oraz przyjemnych kolorów, zaś opleciona wokół nich fabuła całkiem trzyma się kupy i nie jest przewidywalna. Odrobinę więcej charakteru u bohaterów i byłabym niemal w pełni ukontentowana. Autor: John Patrick Green Tłumaczenie: Anna Lewicka Wydawca: Jaguar Premiera: 20 lipca 2022 r. Oprawa: miękka Stron: 204 Cena: 39,90 zł Plusy Pocieszne, choć czasem głupie żarty w miarę sprytnie składające się na fabułę Ładna, kolorowa oprawa graficzna + dodatek na końcu Przyjemne easter eggi Minusy Bohaterowie pozbawieni charakterów, można ich określić jedną cechą Trochę zbyt skomplikowane słownictwo jak na tę grupę docelową

teledysk :) z układem choreograficznym Bodzia i Małpy ( koncert u Bazyla 4 XI 2017 - Niesamowita Sprawa , Bustergang, The Rumjacks ) Dotarł dziś do Rady taki oto list: pismo do rady Nie wiem, kto podszył się pod autora tego listu, ale wiem jedno. Nie znam jego autora, nigdy z kimś takim nie rozmawiałem i nigdy nie udzieliłem takiej pożyczki. Jeśli autor chciał być wiarygodny, to mógł załączyć umowę pożyczki zawartej ze mną. Chyba się komuś grunt pod nogami sypie, bo na taką dziecinadę na poziomie umysłowym 3 latka, może sobie pozwolić tylko ktoś kto wszystko przegrywa i jest w takiej panice, że nie wie co już zrobić, żeby dobrze było. Zadam Wam Kochani Czytelnicy kilka pytań. Jak myślicie komu zależy na tym, żeby w poniedziałek nie odbyło się głosowanie? Kogo ma chronić treść tego listu? Komu zależy na skompromitowaniu mnie w oczach opinii publicznej? Komu nie udaje się mnie skompromitować mimo coraz bardziej prymitywnych metod? Kto chce upodlić tą Gminę tak bardzo, że już bardziej się nie da? Dla kogo nie istnieją żadne wartości, byle tylko utrzymać się w eterze? Nie musicie odpowiadać. Wszyscy dobrze wiemy. Chcę tylko powiedzieć osobom zaangażowanym w ten proceder, że sprawiedliwość was dopadnie. Głosowanie i tak się odbędzie. Jaką decyzję podejmie Rada? Nie wiem! Ale widać, że komuś zależy, żeby zrobić wszystko, żeby to głosowanie się nie odbyło. Coś mi mówi, że w poniedziałek na sali sesyjnej nie będzie ani prądu, ani kamery nie będą działać. Podejrzewam, że będą nagłe omdlenia. Oby karetki z Pisza zdążyły dojechać. Żaden wymyślony paszkwil nie doprowadzi do odwołania głosowania. Nikt nie jest w stanie doprowadzić do tego, że ktoś pomyśli, że jestem przestępcą. Ja jestem stąd. Ludzie mnie tu znają od lat. Nie to co niektórzy, którzy się nam przypałętali nie wiadomo skąd. Myślą, że skoro sami mają poziom umysłowy 3 latka, to wszyscy dookoła taki mają. Na szczęście w naszej Gminie, z wyjątkiem kilku klakierów, mieszkają ludzie mądrzy. Którzy wierzą tym co przestępcami nie są i nigdy nie byli. Tym po wyrokach raczej tu się mało wierzy. Sami więc osądźcie Kochani, kto chce manipulacją i niewiarą wprowadzić jeszcze większy zamęt w nasze Gminne środowisko. Andrzej wiesz coś o tym? 15 votes Article Rating . 366 178 356 672 89 341 670 692

niesamowita sprawa dziwne nie